Witarianizm, a konkretniej surowy weganizm, interesował mnie już od dłuższego czasu. Jak wiecie, lubię próbować różnych sposobów odżywiania i obserwować jaki wpływ na moje zdrowie i samopoczucie mają poszczególne diety oparte na zdrowych, roślinnych składnikach. Od dawna regularnie przeprowadzam post dr Dąbrowskiej, ale chętnie czytam o innych metodach oczyszczania organizmu.
Ostatnio postanowiłam przez tydzień odżywiać się witariańsko, czyli na surowo. Nie jest to długi czas, ale mam już pewne przemyślenia, którymi chciałabym się z Wami podzielić w tym wpisie!
Czy warto spróbować diety raw? Jesteście ciekawi moich efektów i wniosków?
WITARIANIZM efekty po pierwszym tygodniu – moje przemyślenia:
Witarianizm – co to jest?
Witarianizm (dieta raw) to dieta wykluczająca jakiekolwiek pokarmy poddane obróbce termicznej wyższej niż około 40 stopni Celsjusza. Innymi słowy, jedząc witariańsko spożywamy tylko surowe jedzenie – świeże lub suszone.
Co ciekawe, witarianizm nie musi koniecznie oznaczać jedzenia tylko roślin. Istnieją tacy witarianie, którzy decydują się na spożywanie surowych jajek czy ryb – jednak jak wiadomo nie jest to do końca bezpieczne. Od dawna nie jem produktów odzwierzęcych, dlatego planując swój mały eksperyment zdecydowałam się oczywiście na surowy weganizm.
Czy było ciężko?
Na co dzień odżywiam się wegańsko i unikam pszenicy. Myślę że dlatego przejście na surowy weganizm nie stanowiło dla mnie najmniejszego problemu. Owoce w dużych ilościach zupełnie mi się nie nudziły! W sezonie są bardzo smaczne – słodkie i soczyste.
Na pewno nie bez znaczenia był fakt, że zdecydowałam się spróbować diety raw pod koniec maja. Podczas upałów nie potrzebujemy rozgrzewających, sycących posiłków. Nie miałam ochoty na śniadaniowe owsianki, kasze i kremowe zupy z warzyw, dlatego nie czułam że coś tracę. Natomiast zima w Polsce nie sprzyja jedzeniu tylko surowych posiłków.
Co jadłam podczas mojego witariańskiego tygodnia?
Jadłam w większości owoce (do których zaliczam paprykę, cukinię, pomidory, ogórki), a czasem również surowe warzywa (na przykład rzodkiewki). Bazą dla wytrawnych sałatek była sałata rzymska, czasem świeży szpinak.
Oprócz tego do sałatek wsypywałam łuskane nasiona konopii, jadłam też pestki. Raz użyłam oleju lnianego tłoczonego na zimno, który przechowuję w lodówce.
Aby było zdrowiej, przez tydzień ani razu nie dodałam do swoich posiłków soli. Jedyna sól jaką spożywałam pochodziła z suszonych pomidorów – używam tych z saszetek, bez dodatku oliwy. Płukałam je przed pokrojeniem i wrzuceniem do sałatek, ale sól była nadal wyczuwalna. Obecnie zaopatrzyłam się w pomidory suszone bez dodatku soli.
Najczęściej piłam wodę z cytryną, ale parę razy sięgnęłam też po białą herbatę parzoną na zimno.
Nie używałam ksylitolu, pasty miso, octu balsamicznego, oliwy z oliwek. Korzystałam czasem z naturalnych przypraw (chili, kurkumy, sproszkowanej papryki). Przy okazji mojego surowego tygodnia chciałam poczuć prawdziwy smak jedzenia i zrobić sobie reset smakowy.
Przygotuję dla Was osobny wpis o moich ulubionych surowych posiłkach, które jadłam podczas mojego tygodniowego eksperymentu! Nawet jeśli nie planujecie przechodzić na dietę surową, takie posiłki są bardzo odżywcze i włączenie ich do codziennej diety będzie na pewno korzystne dla zdrowia. ☺️
Co zaobserwowałam? Moje efekty po tygodniu witarianizmu:
1. Smuklejsza sylwetka – mimo jedzenia dużej ilości bananów i awokado oraz sięgania czasem po świeże daktyle, moja sylwetka wyraźnie się wysmukliła.
2. Zero bólu brzucha – na co dzień trzymam się wegańskiej diety, ale i tak niektóre wegańskie dania są dla mnie ciężkostrawne. Podczas tygodnia na diecie raw przestrzegałam zasad łączenia owoców, dzięki czemu zawsze czułam się lekko – nawet po większym objętościowo posiłku.
3. Nawodnienie – nie miałam ochoty na wodę tak często jak zwykle, ponieważ owoce same w sobie zawierają jej sporo.
4. Witarianizm w lato nie jest wyrzeczeniem – w porównaniu z dietą dr Dąbrowskiej, surowy weganizm to rozpusta. ☺️ Owoce w nieograniczonej ilości, pestki i nasiona – z tego naprawdę można tworzyć prawdziwe pyszności. Oczywiście w zimę byłoby znacznie ciężej, bo w naszym klimacie mamy ochotę na rozgrzewające, sycące posiłki. Natomiast w lato witarianizm jest bardzo łatwą, intuicyjną dietą.
5. Nie zauważyłam spadku energii – byłam tak samo produktywna jak na zwykłej diecie wegańskiej.
6. Witarianie jedzą częściej – nie oszukujmy się, banany nie są tak samo sycące jak kasza czy czarny ryż. Surowym pożywieniem można się najeść, ale na krócej – dlatego wychodząc zawsze zabierałam ze sobą przekąskę lub większy posiłek. Idealnymi owocami na wynos są te mniej soczyste, dobrze opakowane przez naturę i sycące – na przykład banany.
7. Większe wydatki na jedzenie – kasza, ryż i rośliny strączkowe są bardzo tanie, dlatego zwykły weganizm nie jest szczególnie drogą dietą. Jeśli natomiast swoją dietę opieramy głównie na owocach, musimy kupować ich dużo więcej. Do tego owoce są droższe w porównaniu do zbóż czy strączków – dlatego musimy przygotować się na większe wydatki na jedzenie.
Czy będę kontynuować dietę raw?
Jeśli planujecie stosować surową dietę wegańską przez bardzo długi czas, warto najpierw rozważyć wszystkie za i przeciw. W samym internecie możecie poczytać bardzo dużo pozytywnych i negatywnych tekstów na ten temat. Warto samemu zapoznać się z argumentami każdej ze stron i nie podejmować decyzji pochopnie – stawką jest nasze zdrowie.
Książek o diecie roślinnej jest bardzo dużo, ale o witariańskiej już znacznie mniej. Ciężko zdobyć rzetelne informacje, dlatego dieta raw nie jest zbyt popularna. Sama jestem dopiero w trakcie zdobywania wiedzy na temat witarianizmu, dlatego aktualnie potraktuję surowy weganizm jako tymczasową dietę oczyszczającą, podczas której będę bardzo uważnie obserwować swój organizm.
Zauważyłam, że ten sposób odżywiania służy mi podczas upałów, ale jeśli któregoś dnia poczuję ochotę na gotowany posiłek, na pewno nie będę go sobie odmawiać. Kiedy jest gorąco, intuicyjnie sięgam po surowe owoce i warzywa, ale już jesienią mój sposób odżywiania będzie pewnie wyglądał inaczej.
W kolejnym wpisie pokażę Wam co dobrego jadłam podczas surowego tygodnia! Próbowaliście kiedyś diety raw? ❤️